sobota, 26 kwietnia 2014

4 lata to przecież nie żart.

Niebo pokryły chmury, a z chmur pada deszcz. A przecież cztery lata temu kiedy się narodził mój największy na świeci skarb. Szczęście większe niż największe pieniądze, czy dobra materialne, było pięknie, świeciło słońce, a ptaki za oknami porodówki pięknie ćwierkały. To był najpiękniejszy dzień w naszym życiu. Dzień który odmienił każdy kolejny następujący po tym dniu.
26.04.2010 godzina 17.15 usłyszeliśmy z mężem okrzyk. Krzyk który przepełnił nas radością. Wynagrodził cierpienie i trudy ciąży (a ta w końcowej fazie lekka nie była- leżałyśmy w szpitalu 10 dni zanim Tosia się urodziła, a mnie dopadła ciążowa cholestaza).
Było warto. Życie nabrało piękna i bezwarunkowej miłości. Każdy kolejny rok obfituje w nowe umiejętności i nowe wyzwania. Uczymy się siebie na wzajem i odkrywamy umiejętności któych wydawałoby się wcześniej nie posiadaliśmy.

          Tosia po urodzeniu 26.04.2010

 Dziś skarb nasz kończy cztery lata. Chodzi do przedszkola. Nosi okulary. Potrafi się podpisać, napisać mama, tata, halinka (ukochana babcia) , tama i inne proste słowa. Zna cały alfabet, potrafi wykonywac proste ćwiczenia arytmetyczne, biega, skacze i daje radość, ogromną radość każdego, nawet najbardziej pochmurnego dnia.


Tosia w wakacje. Zdjęcie wykoane przez wspomnianą w pierwszym poście MAMĘ JULKI, w czasie wakacji zeszłego roku. 

 

Oficjalne urodziny, przez różne zbiegi okolicznośći które przeszkodziły by w organizacji ich dziś, już za nami. Urodzinowe przyjęcie zrobiliśmy w święta Wielkanocy,
Podczas dmuchania świeczki Tosia poproszona o pomyślenie życzenia i zdmuchnięcie świeczki. Pomyślała i wiecie co wymyśliła. "Aby mama była zawsze zdrowa". Więc mama jest zdrowa nawet dziś kiedy Tosia ma katar i czerwone gardło. I trwa i kocha coraz mocniej, bo jak tu nie kochać kiedy padło takie życzenie.

piątek, 25 kwietnia 2014

Post pierwszy z Antoniną w tle.

         Początek. Cóż początki bywają trudne, tym bardziej dla osoby której pisanie, cóż pisanie z łatwością nie przychodzi. Jednak zachęcona blogami innych mam, doszłam do wniosku, że taki blog to całkiem fajna sprawa. To taki pamiętnik współczesnego świata. Skarbnica wspomnień i dat (do których pamięci niestety nie mam- stąd moje problemy z historią ;-) ) Głównym "zachęcaczem", motorem napędowym dla tego bloga była mama Julki z bloga www.julkaijejmiejscenaziemi.blogspot.com. Z mamą Julki poznałyśmy się osobiście, to bardzo miła i ciepła osoba, uwielbiam z nią rozmawiać i żałuję, że tak daleko mieszkamy.

       Wystarczy chyba wprowadzenia dlaczego? Teraz może o tym kto. Nazywam się Izabela i mam 22 lata, od czterech lat jestem mamą pięknej 4 letniej (jutro urodziny :-) tj. 26.04) Antoniny Izabeli (drugie imię nadane przez tatę Wiktora l. 25 bez mojej wiedzy ;-) ). Tak wiem pewnie pomyślicie, że za szybko mamą zostałam. Pewnie i macie rację, ale nie żałuję. Nie żałujemy ani chwili i wiecie mamy piękne życie pokolorowane przez nasz największy na świecie skarb- Tosię :-) Tosia uczy nas- odpowiedzialności, empatii, cierpliwości i wrażliwości na każdy malutki szczegół i wydarzenie. My uczymy Tosię- uczymy ciekawości, zrozumienia i pomagamy, a buziak mamy leczy wszelkie rany.

       Ufff, pierwszy post za mną. Jutro post urodzinowy. Oficjalne urodziny już za nami, ale o tym też jutro, tak wiec do jutra ;-)